poniedziałek, 23 stycznia 2017

Taki mamy klimat

"Morze nie akceptuje byle kogo" - tak samo jak i życie z marynarzem

Jako kobiety natykamy się na wiele stereotypów w swoim życiu - słyszymy, że ruda to wredna, młode i zadbane lecą tylko na facetów z kasą a jak kobieta pójdzie do łóżka z nowo poznanym mężczyzną to jest osobą, która źle się prowadzi. A te żyjące w związkach muszą często zmierzyć się z utartym w społeczeństwie wyobrażeniem męża pracującego w korpo, który zdradza z sekretarką podczas późnych nadgodzin, na których miał opracowywać projekt dajmy na to wycinki siedlisk koczkodanów. I o ile taki pogląd osób postronnych jest dla niej uciążliwy, o tyle w pewnym momencie sama może zacząć w to wierzyć i mieć podejrzenia, często niemylne. 

A jak to jest z Marynarzowymi, które są "w związku" z najbardziej stereotypowym zawodem świata?
Czytam wiele blogów i artykułów o życiu na statku jak i życiu kobiet marynarzy i jeśli mam być szczera bardziej przemawiają do mnie te o życiu na statku. Czemu? Jasne, rady dla Marynarek, historie miłosne, opowieści o niezależności gdy mężczyzna jest na kontrakcie są cudownie, jednak często IDEALIZOWANE. "Życie z marynarzem jest cudowne mimo tęsknoty, gdy go nie ma mogę doskonalić swoją zaradność a z nim cieszyć się chwilami, taka miłość to dar" co za bullshit!
Wszystkie Marynarki, które znam chodzą od ścian do ścian gdy nie mogą już znaleźć sobie zajęcia i tęsknią za Marynarzem. Tak, ta miłość jest darem, ale bardzo trudnym do uniesienia darem, dla obu stron. Szczególnie jeśli ciągle słyszy się te oto teksty, tak bardzo popularne w świadomości naszego społeczeństwa:


1) A ty się nie boisz, że ten X to ma tam w każdym porcie kobietę?

To chyba najpopularniejszy stereotyp dotyczący marynarzy. W każdym porcie panienka, do której pływa.. Zanim coś takiego powie się stęsknionej Marynarce, należy pamiętać, że współcześnie większość statków spędza bardzo mało czasu w portach i najczęściej załoga spędza ten czas na niczym innym, jak pracy. Oczywiście, zdrady marynarzy się zdarzają, jeśli kogoś interesują historie zapraszam tu, ale myślę że ich częstotliwość przy aktualnych obostrzeniach co do dlugości kontraktów nie różni się od częstości zdrad w innych zawodach.


2) Bogata, wystrojona a za rogiem pewnie z dwóch młodych kochasiów czeka, aż mąż znowu wypłynie, nic tylko żyć!

No i tu dochodzimy do kolejnego bardzo popularnego wizerunku, tym razem Marynarzowej, prawdopodobnie utworzonego za czasów naszych babć, kiedy to marynarze więcej byli w morzu niż w domu. W tamtych czasach cała rodzina była ceniona i uznawana za bogaczy, bo mąż banany z rejsów przywoził a w sklepach tylko ocet, spirytus i niemiła Pani Krysia za ladą.  No i cóż, ten stereotyp ciągnie się za nami nadal. Często słyszę od znajomych "Ale co, nie kusi cię? Tak z kimś się zabawić, przecież M. się nie dowie", często mam też propozycje od mężczyzn, gdy ci dowiadują się o fachu M. Myślę, że ciężko będzie wyplewić takie utarte poglądy z głów Polaków, szczególnie, że coraz częściej spotykam się z wyznaniami Marynarzy i Marynarek, które je potwierdzają : 

"Skoro odpowiada jemu, to dlaczego miałby nie odpowiadać mi? Ma piękną żonę, sporo pieniędzy i całą rzeszę kochanek. Ja mam piękny dom, sporo pieniędzy i namiętnych kochanków. Czego chcieć więcej?" źródło : tu

Takie życie jest im po prostu wygodne, nie zważając na założenia miłości i udanego związku. Czy nie zdarza się to także w związkach stacjonarnych? Oczywiście, że się zdarza i to dosyć często gdy któraś ze stron dużo zarabia i zaniedbuje tą drugą, więc skąd przeświadczenie, że u marynarzy zdarza się to częściej?


3) Ty to biedna jesteś, zajmujesz się domem a on gdzieś tam hula po całym świecie i zwiedza!

Myślę, ze temat zwiedzania możemy podpiąć pod nr 1), gdzie mówiłam o rzadkich zejściach na ląd na większości statków. Ale po takich słowach zawsze nachodzą mnie rozmyślania na temat tego, co ludzie myślą o pracy marynarzy - że posprząta pokład, drugi nastawi ster na wybrany cel a potem siedzą w kajutach, piją i grają w pokera? Zawsze wtedy też myślę o moim M., który jako mechanik musi znosić dosyć ciężkie warunki pracy 10 godzin dziennie i dziwi mnie mentalność ludzi, którzy są pewni, że spore pieniądze, które załoga zarabia na rejsie są pieniędzmi za "nicnierobienie" i picie whisky..


4) Masz kase, ładny dom, tyle czasu dla siebie a Ty jeszcze narzekasz!

No i jest moje ulubione.. Jakby pieniądze potrafiły zastąpić czyjąkolwiek obecność. Najzabawniejsze jest to, że najczęściej słyszę to od osób które kłócą się ze swoją połówką o jej nadgodziny w pracy, argumentując, że całe wieczory spędzają same.. Czy tylko ja widzę tu sprzeczne myślenie? :)
Oczekiwanie, fot. Sailor'sGirl

5) Kobieta marynarza i może tylko siedzieć w dużym, pięknym domu i pachnieć, nie musi pracować! Taka to się dobrze ustawiła

..tak, bo kuchnia się sama myje, dywany same odkurzają, jedzenie przywozi jej codziennie kurier z najdroższej restauracji w mieście, a ona tylko siedzi z pieskiem miniaturką i maluje paznokcie. Co za głupota. Wiele marynarek nie pracuje, to prawda, ale to dlatego, że same muszą się zająć całym domem i obowiązkami, bardzo często też dziećmi. Zaś wszystkie bezdzietne Marynarki, które znam udzielają się zawodowo! Oczywiście, znowu tu przeciwstawiam : na pewno są Marynarki, które korzystając z wysokich zarobków męża bujają się po galeriach i zajmują sobą skoro mogą sobie na to pozwolić. Jednak czy jest to charakterystyczne dla tej grupy kobiet? Czy wiele Polek z zamożnym mężczyzną innego zawodu nie postępuje podobnie?
Odpowiedź pozostawiam Wam.

niedziela, 22 stycznia 2017

Z cyklu historie: czyli o marynarzu, który uwiódł niewiastę



Etap 1 czyli przypadkowa znajomość

 

… bo tak to się właśnie najczęściej zaczyna!


Internet. Samotny wieczór pewnego października XXI. wieku. Luźna konwersacja na zabicie nudy, niezobowiązujący flirt.. Ile z Was zna podobny scenariusz? Po nieudanych związkach zaszywanie się w domu i szukanie męskiego towarzystwa na portalach z nadzieją na Wielką Miłość. Jeśli nie znacie tego scenariusza czujcie się szczęściarami! Ja poznałam wielokrotnie i nigdy nie zakończyło się to happy end’em rodem z filmu „Masz wiadomość” (kto oglądał, ten wie ;)). 
Tym razem także nie było nadziei na fajerwerki a jednak życie płata nam figle, kiedy się tego najmniej spodziewamy, prawda?


Etap 2 czyli mężczyzna pragnie zobowiązań


I tu natrafiamy na kolejne zaskoczenie. Dwudziestoparoletni mężczyzna (M.), który po krótkiej znajomości, już w realnym świecie, wyznaje miłość? W dodatku jest szarmancki, pragnie zobowiązania a zarazem obowiązku w postaci związku.. Czy nie uważa się powszechnie, że ten „gatunek” mężczyzn już wyginął? W tym wypadku to kobieta jest stroną niezdecydowaną, niepewną..
No cóż, na szczęście nie trwa to długo 😊


Etap 3 czyli pierwsza próba do przepłynięcia


Po 4 miesiącach udanego związku M. wypływa na 1,5 miesięczne praktyki na morzu, do których zobowiązuje go uczelnia. Poważny cios dla skurpulatnie budowanego przywiązania. Wątpliwości dotyczące wierności – to pierwsza słodko-gorsza prawda : stereotyp, że marynarz w każdym porcie ma kobietę przy jego pierwszych rejsach nie omija myśli nawet zakochanej i ufającej kobiety. 

Czas mija


Etap 4. czyli najlepiej wykorzystany czas w życiu


M. wraca, związek nabiera barw, namiętności, wspólnych przyjemności, wycieczek oraz bujnego życia seksualnego (o tym wszystkim w najbliższym czasie!). Z roszczeniowej, drażliwej, zakompleksionej, zbyt wrażliwej na słowa i gesty dziewczyny staje się silna, pewna swojej wartości i związku, nadal wrażliwa, lecz już nie przewrażliwiona. Drobna dziewczyna z wydziaraną różą na udzie w końcu czuje, że zaczyna żyć i to wszystko dzięki pojawieniu się pewnego wieczoru na odpowiednim portalu, w odpowiednim czasie..
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 

Przedstawiona wersja wydarzeń jest uogólnionym skrótem początku miłości M. i mojej, po to żebyście czytając dalsze wpisy, które będą się odwoływały do tych wydarzeń bądź też nie, mieli pogląd na to jak to się wszystko dla mnie zaczęło i jak okazało się zbawieniem i przekleństwem zarazem, którego jednak nie zamieniłabym na nic innego na świecie.


Wonder woman, czyli tytułem wstępu

Czy kiedykolwiek musiałaś zmierzyć się z rolą niezależnej "wonder woman", która niczym superbohater przemierza każdy kolejny dzień ? A może pewnego dnia poczułaś się bezsilna w obliczu pękniętej opony na autostradzie bądź zapchanego zlewu? Może patrzysz obiektywnym wzrokiem na rzeczywistość potrafiąc wyciągać z niej piękne chwile jak i absurdy dnia codziennego
Być może jesteś kobietą marynarza/mężczyzny pracującego za granicą i potrzebujesz poznać kogoś podobnego do Ciebie?
Ten blog jest idealnym miejscem do rozmowy o wszystkich tych aspektach i wielu, wielu innych🚢👧⚓💘