niedziela, 22 stycznia 2017

Z cyklu historie: czyli o marynarzu, który uwiódł niewiastę



Etap 1 czyli przypadkowa znajomość

 

… bo tak to się właśnie najczęściej zaczyna!


Internet. Samotny wieczór pewnego października XXI. wieku. Luźna konwersacja na zabicie nudy, niezobowiązujący flirt.. Ile z Was zna podobny scenariusz? Po nieudanych związkach zaszywanie się w domu i szukanie męskiego towarzystwa na portalach z nadzieją na Wielką Miłość. Jeśli nie znacie tego scenariusza czujcie się szczęściarami! Ja poznałam wielokrotnie i nigdy nie zakończyło się to happy end’em rodem z filmu „Masz wiadomość” (kto oglądał, ten wie ;)). 
Tym razem także nie było nadziei na fajerwerki a jednak życie płata nam figle, kiedy się tego najmniej spodziewamy, prawda?


Etap 2 czyli mężczyzna pragnie zobowiązań


I tu natrafiamy na kolejne zaskoczenie. Dwudziestoparoletni mężczyzna (M.), który po krótkiej znajomości, już w realnym świecie, wyznaje miłość? W dodatku jest szarmancki, pragnie zobowiązania a zarazem obowiązku w postaci związku.. Czy nie uważa się powszechnie, że ten „gatunek” mężczyzn już wyginął? W tym wypadku to kobieta jest stroną niezdecydowaną, niepewną..
No cóż, na szczęście nie trwa to długo 😊


Etap 3 czyli pierwsza próba do przepłynięcia


Po 4 miesiącach udanego związku M. wypływa na 1,5 miesięczne praktyki na morzu, do których zobowiązuje go uczelnia. Poważny cios dla skurpulatnie budowanego przywiązania. Wątpliwości dotyczące wierności – to pierwsza słodko-gorsza prawda : stereotyp, że marynarz w każdym porcie ma kobietę przy jego pierwszych rejsach nie omija myśli nawet zakochanej i ufającej kobiety. 

Czas mija


Etap 4. czyli najlepiej wykorzystany czas w życiu


M. wraca, związek nabiera barw, namiętności, wspólnych przyjemności, wycieczek oraz bujnego życia seksualnego (o tym wszystkim w najbliższym czasie!). Z roszczeniowej, drażliwej, zakompleksionej, zbyt wrażliwej na słowa i gesty dziewczyny staje się silna, pewna swojej wartości i związku, nadal wrażliwa, lecz już nie przewrażliwiona. Drobna dziewczyna z wydziaraną różą na udzie w końcu czuje, że zaczyna żyć i to wszystko dzięki pojawieniu się pewnego wieczoru na odpowiednim portalu, w odpowiednim czasie..
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 

Przedstawiona wersja wydarzeń jest uogólnionym skrótem początku miłości M. i mojej, po to żebyście czytając dalsze wpisy, które będą się odwoływały do tych wydarzeń bądź też nie, mieli pogląd na to jak to się wszystko dla mnie zaczęło i jak okazało się zbawieniem i przekleństwem zarazem, którego jednak nie zamieniłabym na nic innego na świecie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz